INŻYNIERSKIE SPOJRZENIE NA BOŻE NARODZENIE

Wbrew tytułowi nie będzie to artykuł o tym, w jaki sposób Pan Bóg zaprzągł prawa matematyki i fizyki do swojego Dzieła, ale krótka refleksja ścisłego umysłu na temat Boskiej i ludzkiej natury Jezusa.

Boże Narodzenie. Okres dzielenia się opłatkiem, składania życzeń, śpiewania kolęd i… siedzenia za suto zastawionym stołem, wszak zadość musi stać się tradycji, która przez kilka przedświątecznych dni objawia się głosem naszych gospodyń mówiącym: „zostaw, to na święta!”, a potem następuje zmiana na: „no jedz, bo się zmarnuje”. Nie pozwalamy zatem się zmarnować tym wszystkim smakołykom starannie przygotowanym przez nasze mamy, siostry i żony, doceniając nie tylko trud tych ostatnich, ale i walory kulinarne przygotowanych tradycyjnych potraw.

Mam tak oczywiście i ja. Tradycją świąteczną jest u mnie jednak nie tylko wspólne świętowanie, ale także...
aktywność fizyczna. A skoro w domu mojej Mamy i Siostry na radomskim Młodzianowie sezon grillowy trwa cały rok
(jakże pysznie smakuje kiełbaska z ognia, gdy w ogrodzie leży śnieg!), czyż może dziwić, że w drugi dzień świąt, już
u siebie w Warszawie, udałem się na wycieczkę rowerową? To także element Świąt, choć aktywność ogólnie zupełnie niezimowa.

Wycieczka jakich dziesiątki w czasie roku. Zimą trudniejsza niż latem. Chłodno, lekki wiatr i deszcz. Mozolnie pokonywane kilometry. Nie jest ich dużo, w sumie ok. 20 przez półtorej godziny. Jazda rekreacyjna, acz nieco wymagająca…

I kiedy tak wracałem już lekko zmęczony i w przemoczonym ubraniu, minąłem przydrożny krzyż. I ostatnie 2
kilometry powrotu do domu upłynęły mi na rozważaniu tego paradoksu…

Dziś jest Boże Narodzenie, a ja minąłem krzyż, symbol Bożej Śmierci. I od razu uzmysłowiłem sobie coś bardzo
wyjątkowego…

Jezus urodził się po to, aby umrzeć za nas na krzyżu. I ta świadomość przychodzi do mnie od razu w dniu radosnego święta Jego narodzin. Jednak coś tu nie dawało spokoju - ta symbolika narodzin i śmierci była jakaś... niepełna.

Na kolejnych metrach drogi uzmysłowiłem sobie rzecz poniekąd oczywistą, ale wcześniej nie obserwowaną przeze
mnie pod tym kątem, mianowicie że są cztery punkty zwrotne w życiu Jezusa: pierwszym jest poczęcie, drugim
narodzenie, trzecim śmierć na krzyżu, i czwartym zmartwychwstanie.

Punkty pierwszy i czwarty stanowią BOSKĄ naturę Objawienia, bowiem zarówno poczęcie z Ducha Świętego,
jak i zmartwychwstanie, są możliwe tylko dla Boga. Natomiast drugi i trzeci punkt zwrotny, czyli narodziny i śmierć,
stanowią LUDZKĄ naturę Objawienia, ponieważ są tym, czego doświadcza każdy człowiek.

Charakterystyczne, że CAŁOŚĆ ludzkiej natury zawiera się w naturze Boskiej. Jezus na początku i na końcu swej
ziemskiej drogi objawia Boską naturę, a w niej dopiero zawiera się wszystko to, co jest w Nim ludzkie. Mój inżynierski umysł zauważył, a właściwie nazwał, rzecz oczywistą, że zbiór zdarzeń między punktami 2-3 zawiera się w całości w zbiorze zdarzeń między punktami 1-4. Cała ludzka natura Jezusa zawarta jest w Jego Boskości.

Jaki z tego wniosek? Pierwszy, inżynierski, że dla Jezusa czysto ludzkim początkiem drogi, jest punkt drugi, czyli narodziny, a dla każdego człowieka jest punkt pierwszy, czyli poczęcie. Bo choć każde życie jest Bożym cudem, to jednak Pan Bóg posługuje się przy dziele stworzenia człowieka rodzicami – kobietą i mężczyzną. Zaś drugi wniosek – bardziej ogólny: skoro Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, to nasza ludzka natura liczona od poczęcia do naturalnej śmierci mieści się w szerszym, Boskim planie. Nasz zbiór czysto ludzkich wydarzeń w całości zawiera się
w zbiorze zdarzeń Boskich. Bo od stworzenia świata jesteśmy w zamyśle Boskim. A skoro Jezus zmartwychwstał,
to i każdy, kto w Niego wierzy – zmartwychwstanie.

I tą refleksją chciałem podzielić się z Czytelnikami i Parafianami Parafii św. Józefa w Radomiu, z życzeniami
Szczęśliwego Nowego Roku 2020.

Sebastian Kulik

 

do góry